Od zawsze kolekcjonowałam różne tkaniny, tak na wszelki wypadek, gdybym nagle dostała przypływu weny. No i się stało! Dziś prezentuję wynik tego przypływu: śliniaczki / bandany DIY.
Wzór powyżej do wydrukowania na A4 bez marginesów, wystarczy wkleić do Worda i wydrukować.
1. Każdy śliniaczek składa się z dwóch warstw bawełnianego materiału, opcjonalnie można wszyć jeszcze cienką ceratkę pomiędzy dwie warstwy. Wycinamy wykrój, jak widać, u mnie nie było idealnie, ale to nic - nie trzeba w końcu umieć wszystkiego, ważne żeby sprawiało radość ;) Na śliniaczki nada się każdy inny miękki materiał, jak flanelka. Jersey też będzie ok. Śliniaczki będą bardziej chłonne.
2. Składamy wycinki prawidłową stroną, po zszyciu i odwróceniu materiału, wierzchem będzie to co teraz jest w środku. Przymocowujemy kawałki szpileczkami żeby ułatwić sobie szycie.
3. Zostawiamy około 5mm na szew, u mnie miejscami było mniej i wyszło bardzo dobrze - nie trzeba za mocno się przejmować :) Kiedy przeszyjesz już dookoła, zatrzymaj się i poucinaj nadmiar materiału, u mnie były to głównie końce śliniaczka. W ten sposób sprawisz, że odwrócenie na prawą stronę będzie łatwiejsze, a śliniaczek będzie zgrabniejszy i o cieńszych brzegach.
4. Odwracamy na prawą stronę przez pozostawioną przestrzeń i przeprasowujemy, uważaj aby ładnie przyprasować do środka materiał pozostały do odwrócenia śliniaczka. Dobrze też od środka powypychać szwy czymś ostrym, u mnie to było długie szydełko, przed przyprasowaniem.
6. Wystarczy na sam koniec dodać napy, albo rzepy. Ja użyłam zestawu kaletniczego do zamontowania zatrzasków. Ja zdecydowałam się na zrobienie regulacji, aby najpierw można było korzystać ze śliniaczka z typowym przeznaczeniem, a później jako bandany na szyję, przeciw wiaterek albo umorusanie lodami, deserkami czy innymi papkami.
Zrobiłam 8 różnych śliniaczków, nie będąc wcale mistrzynią szycia. I ty też nie musisz idealnie szyć, aby zrobić coś wyjątkowego dla swojego dziecka i przy tym trochę się pobawić. Przy okazji oszczędzasz sporo pieniędzy i masz coś, czego nie da się kupić w sklepie. A oczekując na przyjście dziecka na świat, ma się chęć tworzenia i czarowania. Bynajmniej ja tak mam.