Szrotowe znaleziska
czwartek, sierpnia 15, 2013Uwielbiam chodzić po sklepach z wnętrzarskimi gadżetami. A kiedy te gadżety można kupić za złotówkę, nie mogę nigdy doczekać się wypadu na mój ulubiony szrot. Wystarczy trochę cierpliwości i systematyczności, a można trafić na prawdziwe niesamowitości. Szrot, o którym mowa, można porównać do targu pokaźnych rozmiarów, na którym jest dla każdego coś ciekawego. Obejście wszystkich stołów zajmuje mi najlepszą godzinę tygodnia. I nigdy nie wracam z pustymi rękami. Tym razem wzbogaciłam się o cudeńka, których (moim kolekcjonerskim zdaniem) nigdy za wiele.
Na progu wpadł mi w oczy koszyk wypełniony ślicznymi lakierowanymi jabuszkami. Będą idealne na Wielkanoc, ale ślicznie wpasują się też w Boże Narodzenie. Z portfela ubyło mi 10 zł. Aż się buzia cieszy.
Przyciągnął mnie też komplet kokilek. Kto by nie wziął za 4 złote?
Bulionówka również mnie zaczarowała. ''Ja to mam szczęście, że w tym momencie...''.
Wazoniki stały sobie na szarym końcu...
W tym przypadku dobrze, że co się odwlecze to nie uciecze:)
Posrebrzane widelce... w cenie talerzy:) Wzięłam wszystkie, jakie się pojawiły. Szkoda chować takie piękno w pudle.
Jest jeszcze kilka rzeczy... ale zaprezentuję je kolejnym razem. Będzie się działo, mówię wam:)
1 komentarze
Co jak co, ale te kokilki są cudowne! Sama bym sobie takie sprawiła! No i ta porcelana...i wazony...ach! Wszystko jest takie piękne...
OdpowiedzUsuń